After a great night in a Polish house in Abbotsford I was heading to Chiliwack. From the beginning of the day it was raining?, it's really annoying! I had to continue my journey anyway. I went through the Abbotsford in the shortest way. I had a break in a fastfood and continued alongside the No.1 highway.There was the other road named S parallel Road, small, local road for farmers. The walk was pretty safe and the rain was not so disturbing.
The road was straight and flat for a veeery long part and suddenly I realised that I am the crossroad at Hwy1 and Road number 3, yeah! There was a place where I could sit and eat something but I ate only sandwiches. In the meantime it got dark, in winter sun sets around 17 o'clock. I was far away from Chiliwack and I picked up/chose some smaller roads to get to the Lichman Road and Hwy 1 crossroad. It was difficult at a time, I didn't know exactly where to go I let my intuition/orientation to guide me but it was not mentally easy. I was very tired after all day!
At 20 I am still walking, my legs are starting to hurt but I already knew that I was going to spend the night in a hotel. Mrs Janina with family funded me a room! Wow, what a place! I arrived really exhausted, I achieved my first marathon distance (42km). Then I was eating, eating and eating and fell asleep, because I had to contiune in the morning. Thank you very much for the night in the hotel! Special thanks for the Mrs Janina and her family!
Po wspanialej nocy w domu polskiej rodziny w Abbotsford udałem się w stronę Chilliwack. Początek dnia i od razu deszcz, po raz kolejny, już mnie to wkurza!!!!! Ale cóż, trzeba iść dalej. Przeszedłem przez Abbotsford najkrótsza drogą, wychodząc zatrzymałem się jeszcze w jakimś fastfoodzie na przerwę i poszedłem dalej koło autostrady nr 1. Była tam droga S paralel Road, taka mała, lokalna droga dla rolników, było w miarę bezpiecznie i ten deszcz już nawet nie przeszkadzał.
I było naprawdę płasko i prosto, baaaaaardzo długo, i nagle zobaczyłem, że jestem na skrzyżowaniu Hwy 1 oraz Road number 3, taaaak! I było tam miejsce gdzie można było usiąść i coś zjeść, ale zjadłem tylko kanapki. W międzyczasie zrobiło się ciemno, w zimie przecież koło 17 już zachodzi slońce. A ja byłem jeszcze daleko od Chilliwack, ale teraz szedłem mniejszymi drogami, tak aby dojść do skrzyżowania Liczman Rd oraz Hwy 1.
Było ciężko psychicznie w pewnym momencie, nie wiedziałem gdzie jestem ii szedłem na orientację, wiedziałem mniej więcej gdzie mam iść, ale nie było to łatwe psychicznie. I byłem już mocno zmęczony po całym dniu.
Godzina 20, nada idę, nogi powoli dają o sobie znać, ale wiedziałem już, że tą noc spędzę w hotelu! Pani Janina z rodziną zasponsorowała mi hotel w Chilliwack! Wow, coż to było a miejsce! Dotarłem naprawdę zmęczony, ale w takim pokoju szybko odzyskałem siły, w końcu maraton (42km) to już nie jest mały dystans. Później jadłem, jadłem i jadłem i poszedłem spać. Bo rano znowu trzeba iść dalej.
Bardzo dziękuję za tę noc w hotelu! Specjalne podziękowania dla Pani Janiny z rodziną!